Tak więc jedną z atrakcji, którą zapewniamy Krzysiowi jest teatrzyk cieni.
Zabawę tą zainicjował mój mąż, przy pomocy małej lampki (która przyczepiona jest do łóżka) i swoich rąk. Gdy pierwszy raz pokazywaliśmy cienie, Synek leżał i patrzył na nie jak zaczarowany. Więc ja jako matka kreatywna ( tak mówi do mnie mój M) postanowiłam zrobić mini teatrzyk cieni. Najpierw myślałam o kupieni takiego teatrzyku, ale potem stwierdziłam, że lepiej na początek wykonać swój- jakieś proste postacie, które Krzyś zna. I nie myliłam się, pomysł był świetny. Krzyś jest oczarowany teatrzykiem cieni. Bawimy się nie tylko w nocy, ale też wieczorami. Na razie są to proste historie- zwracanie się do Synka. Często Krzyś zabiera nam postacie i sam chce pokazywać cienie głośno przy tym dyskutując oczywiście po swojemu :).
Do wykonania teatrzyku cieni potrzebowałam tylko długich wykałaczek, taśmy klejącej i kolorowego papieru. Postacie wydrukowała, poszłam na łatwiznę, ale jeśli ktoś pięknie rysuje, może to zrobić samodzielnie. Myślę, że w przyszłości dorobimy się może sceny i większej ilości kukiełek już z konkretnymi historiami.
Zabawę w teatrzyk cieni na prawdę polecam, proste w wykonaniu i nie kosztowne, a bardzo rozwijające dla naszych kochanych dzieci, nie tylko tych małych ale także i starszych, które mogą włączyć się w opowiadanie historii.
piżamka Lupilu
pozdrawiam G.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz